Witam wszystkich!
Interesuję się trochę DIY, jakieś budowanie rzeczy, trochę elektroniki, naprawy. (Wiem, że to nietypowe zainteresowania, ale całkiem nieźle mi to idzie.)
Na fali ostatnich upałów postanowiłam założyć klimatyzator split w naszym mieszkaniu. Pominę sam montaż, wiercenie itd. To nawet umiem i wyszło OK.
Sama instalacja ma 5 m, więc wg instrukcji nie był potrzebny dodatkowy czynnik. (Dodam, że czynnik to R-410A.) Kupiłam pompę dwustopniową, manometry. Rurki miedziane dokręciłam kluczem dynamometrycznym z nastawami wg. instrukcji montażu. Po połączeniu całości i sprawdzeniu czy nigdzie nie ma zagięcia, zrobiłam próżnię (30 min), zamknęłam niebieski zawór i odłączyłam pompę. Po 2 godzinach wskazówka niebieskiego manometru pozostała w tej samej ujemnej pozycji. (Spodziewam się, że to nie jest idealne sprawdzenie szczelności układu, bezpieczniej należałoby ją sprawdzić pod wysokim ciśnieniem, np. azotem, ale daje to przynajmniej jakąś informację.)
Po odłączeniu się od portu serwisowego, odkręciłam oba zawory do lekkiego oporu i zaczęło dziać się coś, czego się nie spodziewałam. Delikatne syczenie, jakby "siorbanie". Czy to normalne?
Spryskanie miejsc łączenia wodą z mydłem nie wykazało żadnych bąbli.
Odpaliłam testowo chłodzenie, działa. Powietrze wylotowe z jednostki wewnętrznej miało 9°. Skropliny spływają. Grzanie - też działa.
W międzyczasie zabrałam się za inne projekty i cieszyliśmy się zimnym powietrzem przez kilka tygodni, ale kilka dni temu zauważyłam, że klima nie wyłącza się po osiągnięciu nastawionej temperatury, tylko cały czas chłodzi (nawet po ustawieniu 30°C w trybie chłodzenia). Jednak po całkowitym odłączeniu od zasilania na godzinę znów zaczęła poprawnie wyłączać się automatycznie. To pierwsza dziwna sprawa.
Druga jest taka, że dzisiaj puściłam ją w trybie turbo nastawioną na 17°, żeby jak najszybciej zbić temperaturę. W ogóle nie oddawała skroplin, raz wyłączyła się sama z błędem EC na wyświetlaczu. Zajrzałam do środka jednostki wewnętrznej i połowa parownika była pokryta lodem. Dodam że nic nie blokuje przepływu powietrza i w odczuciu jest spory.
Puściłam więc sam tryb wentylacji, lód zmienił się w skropliny. Wróciłam na chłodzenie, tym razem na 21°. Lód pojawił się znów, ale delikatny. Zwiększenie prędkości wentylatora pomogło go roztopić. Ale teraz powietrze wylotowe ma tylko 15°C. Wcześniej miało 9°C.
Proszę pięknie o jakieś porady:
1. Czy "siorbanie" przy pierwszym otwieraniu zaworów jest normalne, czy powinno to być bezgłośne?
2. Dlaczego pewnego razu nie wyłączała się po osiągnięciu nastawionej temperatury?
3. Dlaczego dawniej dawała powietrze wylotowe 9°C a dziś tylko 15°C?
4. Skąd ten lód?
Interesuję się trochę DIY, jakieś budowanie rzeczy, trochę elektroniki, naprawy. (Wiem, że to nietypowe zainteresowania, ale całkiem nieźle mi to idzie.)
Na fali ostatnich upałów postanowiłam założyć klimatyzator split w naszym mieszkaniu. Pominę sam montaż, wiercenie itd. To nawet umiem i wyszło OK.
Sama instalacja ma 5 m, więc wg instrukcji nie był potrzebny dodatkowy czynnik. (Dodam, że czynnik to R-410A.) Kupiłam pompę dwustopniową, manometry. Rurki miedziane dokręciłam kluczem dynamometrycznym z nastawami wg. instrukcji montażu. Po połączeniu całości i sprawdzeniu czy nigdzie nie ma zagięcia, zrobiłam próżnię (30 min), zamknęłam niebieski zawór i odłączyłam pompę. Po 2 godzinach wskazówka niebieskiego manometru pozostała w tej samej ujemnej pozycji. (Spodziewam się, że to nie jest idealne sprawdzenie szczelności układu, bezpieczniej należałoby ją sprawdzić pod wysokim ciśnieniem, np. azotem, ale daje to przynajmniej jakąś informację.)
Po odłączeniu się od portu serwisowego, odkręciłam oba zawory do lekkiego oporu i zaczęło dziać się coś, czego się nie spodziewałam. Delikatne syczenie, jakby "siorbanie". Czy to normalne?
Spryskanie miejsc łączenia wodą z mydłem nie wykazało żadnych bąbli.
Odpaliłam testowo chłodzenie, działa. Powietrze wylotowe z jednostki wewnętrznej miało 9°. Skropliny spływają. Grzanie - też działa.
W międzyczasie zabrałam się za inne projekty i cieszyliśmy się zimnym powietrzem przez kilka tygodni, ale kilka dni temu zauważyłam, że klima nie wyłącza się po osiągnięciu nastawionej temperatury, tylko cały czas chłodzi (nawet po ustawieniu 30°C w trybie chłodzenia). Jednak po całkowitym odłączeniu od zasilania na godzinę znów zaczęła poprawnie wyłączać się automatycznie. To pierwsza dziwna sprawa.
Druga jest taka, że dzisiaj puściłam ją w trybie turbo nastawioną na 17°, żeby jak najszybciej zbić temperaturę. W ogóle nie oddawała skroplin, raz wyłączyła się sama z błędem EC na wyświetlaczu. Zajrzałam do środka jednostki wewnętrznej i połowa parownika była pokryta lodem. Dodam że nic nie blokuje przepływu powietrza i w odczuciu jest spory.
Puściłam więc sam tryb wentylacji, lód zmienił się w skropliny. Wróciłam na chłodzenie, tym razem na 21°. Lód pojawił się znów, ale delikatny. Zwiększenie prędkości wentylatora pomogło go roztopić. Ale teraz powietrze wylotowe ma tylko 15°C. Wcześniej miało 9°C.
Proszę pięknie o jakieś porady:
1. Czy "siorbanie" przy pierwszym otwieraniu zaworów jest normalne, czy powinno to być bezgłośne?
2. Dlaczego pewnego razu nie wyłączała się po osiągnięciu nastawionej temperatury?
3. Dlaczego dawniej dawała powietrze wylotowe 9°C a dziś tylko 15°C?
4. Skąd ten lód?